Zbieramy ekipę, pakujemy niezbędny sprzęt i wybieramy się na pasjonującą wyprawę do krainy wiecznego lodu – Arktyki. Na miejscu czeka nas sporo pracy i wiele ciekawych przygód! Tak właśnie można by zapowiedzieć zabawę każdym z zestawów LEGO City z serii Ekspedycja Badaczy Arktyki. Tematyka bardzo przypadła nam do gustu. Mieliśmy więc nie lada dylemat oglądając w SMYKU komplety klocków z tej serii. W końcu zdecydowaliśmy się na zestaw z czterowirnikowym helikopterem, czyli Arktyczny transport powietrzny.
Fenomen klocków LEGO
Odkąd nasze dziecko zaczęło się bawić LEGO (czyli około 5 roku życia), to naprawdę rzadko kupujemy mu inne zabawki. Dlaczego? Otóż klocki te są naprawdę wyjątkowe. Gdy sama byłam dzieckiem, miałam tylko jeden malutki zestaw, nie bawiłam się nim zbyt dużo, więc dziwiła mnie zawsze ta nieprzemijająca moda na LEGO. Dopiero teraz, w dorosłym życiu, miałam okazję odkryć fenomen tych klocków… i stałam się ich absolutną fanką!
Budowanie
Zanim dziecko zacznie się bawić, ma możliwość samo zbudować sobie zabawkę. Obserwując mojego synka, stwierdzam, że jest to ogromna frajda, a przy okazji jest to bardzo rozwijające. Dziecko musi nauczyć się korzystać z instrukcji. Należy bowiem znaleźć odpowiednie elementy i połączyć je według schematu. Trzeba wykonywać działania w określonej kolejności, bo inaczej zabawka nie będzie wyglądała i działała tak, jak powinna. Jest też inny plus – dziecko poznaje zabawkę od podstaw. Zauważa, które elementy są ruchome, jakie funkcje pełnią, czy w pojazdach lub budowlach są jakieś skrytki. Już na tym etapie wyobraża sobie jak będzie wykorzystywać te rzeczy w zabawie.
Świetne jest to, że każda rzecz po zbudowaniu stanowi w pełni funkcjonalną zabawkę, często dużo fajniejszą niż inne „gotowe” zabawki kupowane w sklepie. Na przykład śmigłowiec arktyczny ma między innymi: cztery obracające się śmigła, otwieraną kabinę oraz hak na rozwijanej linie, za pomocą którego można przewozić arktyczne wykopaliska, zamknięte w bryłach lodu. Dźwig, który również może służyć do przewożenia lub przeładunku znalezisk, ma obracalny wysięgnik, który można skracać lub wydłużać. Jest też wyposażony w otwieraną kabinę, do której ludzik-kierowca może się dostać za pomocą schodów. W środku jest miejsce z przyrządami do sterowania, monitorami. Ba, jest nawet kubeczek na herbatę, aby nasz badacz nie zmarzł podczas ekspedycji. Cenię LEGO za dbałość o najmniejsze szczegóły, na przykład: uchwyt aparatu fotograficznego jest zamontowany pod takim kątem, aby włożony w ręce ludzika i podniesiony do jego oczu, nie odstawał, ale wyglądał naturalnie). Podczas zabawy z dzieckiem odkrywam mnóstwo takich drobnych smaczków i bardzo doceniam pracę projektantów LEGO.
Zabawa
Kolejna rzecz, która podoba mi się w LEGO, to fakt, że każdy zestaw jest tak stworzony, aby jego elementy umożliwiały odegranie jakiejś konkretnej przygody. W naszym zestawie z Arktycznym Śmigłowcem ekipa odkrywa, zamarzniętego w lodzie, tygrysa szablozębnego. Jeden z badaczy musi podjechać quadem na miejsce wykopaliska, aby pomóc naprowadzić arktyczny śmigłowiec. Na szczęście na wyposażeniu quada są czekany i inne narzędzia. Dzięki nim, odkrywca może się wspiąć na bryłę lodu i dokładnie wskazać helikopterowi cel. Kiedy śmigłowiec obniża się w odpowiednim miejscu i opuszcza hak, nasz dzielny bohater musi pomóc przymocować go do bryły lodu. Teraz można przewieźć znalezisko do stacji badawczej – tam zajmą się nim naukowcy… Mimo że nie mamy bazy naukowców, to oczywiście zabawa się nie kończy, bo jak wiadomo ogranicza nas tylko wyobraźnia, ale przyznam szczerze, że naszym marzeniem jest zakup zestawu ze stacją badawczą. Na szczęście niedługo święta – a kto może spełnić takie marzenia, jak nie Święty Mikołaj?! 🙂 Mam nadzieję, że widział nasze dylematy w SMYKU przed półką z LEGO i zanotował to na swej sekretnej liście. 🙂
Poszerzanie horyzontów
Zabawa arktycznymi zestawami była świetnym pretekstem do rozmowy z dzieckiem na temat prehistorii. Opowiedzieliśmy synkowi o tym, jakie zwierzęta żyły dawniej, dlaczego wyginęły. Bawiliśmy się też w rozpoznawanie czyimi przodkami są pradawne zwierzęta, takie jak tygrys szablozębny czy mamut. Uwagę synka zwróciły też różne funkcje i szczegóły techniczne pojazdów, chociażby to, że większość z nich ma płozy zamiast kół. Nie obeszło się też bez pytań o pracę naukowców i odkrywców… kto wie, czym to zaowocuje w przyszłości. 🙂
Wyobraźnia bez granic
Na początku, zawsze bawimy się z synkiem zestawami zgodnie z ich podstawowym przeznaczeniem, żeby „posmakować” nowości, ale potem zaczynamy łączyć te zabawki z innym zestawami – zarówno fabularnie (do badaczy Arktyki dołącza zespół policji, okazuje się także, że potrzebna jest straż pożarna), jak również fizycznie – dziecko uwielbia rozbudowywać i przebudowywać pojazdy oraz budowle, nadając im nowego charakteru, dodając nowe funkcjonalności. O ile wcześniejszy etap (budowa) uczy działania wg schematu-instrukcji, to sama zabawa jest ogromnym polem dla rozwoju wyobraźni dziecka. Obydwie te rzeczy uważam za równie cenne.
Zestawy „Ekspedycja Badaczy Arktyki” – podsumowanie:
- LEGO City, Arktyczny zestaw badawczy, 60191
- LEGO City, Arktyczny samolot dostawczy, 60196
- LEGO City, Arktyczna baza mobilna, 60195
- LEGO City, Arktyczny transport powietrzny, 60193
- LEGO City, Arktyczny łazik lodowy, 60192
- LEGO City, Arktyczna terenówka zwiadowcza, 60194
- LEGO City, Arktyczny ślizgacz, 60190