Uśmiechnęłam się, kiedy na facebookowym profilu Warszawy przeczytałam hasło: Przyjdź do zoo, zapłać żołędziami! Skojarzyło mi się to z dzieciństwem, kiedy żołędzie, liście oraz papierki po cukierkach były pełnoprawnym środkiem płatniczym w wielu zabawach. Nie przypuszczałam jednak, że kiedykolwiek będę mogła zapłacić żołędziami za coś realnego, w dorosłym życiu. A tu proszę, taka niespodzianka!
Świetny pomysł…
Wbrew pozorom, ta akcja to nie zabawa. Jest to po prostu jesienna zbiórka żywności dla podopiecznych warszawskiego zoo. Żeby skorzystać z bezpłatnej wejściówki, należy przynieść reklamówkę (około 2 – 2,5 kg) żołędzi lub orzechów włoskich. Smakołyki te są przeznaczone dla danieli, żubrów, bizonów, jeleni i innych zwierząt kopytnych.
Na profilu Warszawskiego Zoo można znaleźć szczegółowe informacje na temat akcji:
- Nie ma konkretnego terminu zakończenia akcji, trwa ona dopóki są świeże żołędzie (nie zasuszone i nie zmrożone, nadające się do spożycia przez zwierzęta)
- Bezpłatne wejście do ZOO obowiązuje w dniu, w którym zostaną przyniesione żołędzie lub orzechy, nie wydajemy żadnych wejściówek do wykorzystania w innym terminie.
- Jeżeli szkoła lub przedszkole chce skorzystać z bezpłatnego wejścia, to wtedy każde dziecko przynosi po torebce żołędzi, nie wystarczy jedna dwukilogramowa torba na całą klasę.
Nie ukrywam pomysł przypadł mi do gustu. I nie chodzi tu tylko o możliwość zdobycia bezpłatnego biletu. Najbardziej spodobało mi się to, że akcja ma również wymiar społeczny i wychowawczy (zakładam, że z wejściówek będą korzystać w dużej mierze rodzice z dziećmi oraz placówki takie jak szkoły i przedszkola). Co dokładnie mam na myśli?
- Pokazujemy dzieciom, że aby coś dostać, trzeba na to zapracować, podjąć jakiś wysiłek
- Uczymy dzieci empatii wobec zwierząt. Przy okazji można porozmawiać z dziećmi o dokarmianiu zwierząt, zwrócić uwagę, że należy je dokarmiać właściwym dla danego gatunku pokarmem.
- Spędzamy z dziećmi czas na świeżym powietrzu, dotleniamy się, dobrze się razem bawimy przy tej „wspólnej pracy”. A to nie koniec przyjemności – przed nami jeszcze perspektywa wyprawy do zoo!
… czy nieprzemyślana akcja?
Na tym prawdopodobnie skończyłby się mój wpis o zbieraniu żołędzi dla zwierząt w zoo, gdyby nie pewien komentarz pod informacją o akcji. Jedna z osób zauważyła, że pomysł warszawskiego zoo cieszy się ogromną popularnością – jeśli rzeczywiście tak dużo osób postanowi wziąć udział w zbiórce żołędzi, to może się okazać, że wyrządzimy ogromną krzywdę niektórym zwierzętom zamieszkującym stołeczne parki i lasy, pozbawiając je pokarmu na zimę i tym samym zaburzając ekosystem. Komentująca apeluje dalej, aby nie zbierać żołędzi, tylko zapłacić za bilet do zoo, łożąc tym samym na utrzymanie jego podopiecznych.
Przyznam szczerze, że ten komentarz zburzył mój początkowy zachwyt nad akcją. Nie wiem ile osób skorzysta z płacenia żołędziami. Nie wiem jak bardzo obrodziły w tym roku dęby i orzechy. Nie wiem czy zwierzęta, o których mowa w komentarzu, mają jakąś alternatywę, jeśli chodzi o pożywienie. Dlatego też ciężko mi określić na ile trafne i sensowne są argumenty zawarte w opisanej wypowiedzi. Chętnie posłuchałabym opinii ekspertów w tej kwestii. Mimo wszystko, zaniepokoiłam się na tyle, że jeśli zdecyduję się na jesienne odwiedziny zoo, to chyba jednak zapłacę za bilet w tradycyjny sposób. A podczas jesiennego spaceru w parku, będziemy zbierać liście i kasztany… i zabierzemy ze sobą trochę smakołyków dla wiewiórek. 🙂
Pozostając w temacie wspólnych jesiennych aktywności, zachęcam do lektury powiązanego wpisu: Pomysły na jesienne spacery.
Aktualizacja:
Zoo wstrzymało opisaną wyżej akcję: W związku z odzewem, który przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania zawieszamy przyjmowanie żołędzi i orzechów. Mamy ich już tak dużo, że boimy się by się nie zmarnowały, zatem póki ich nie zjemy, wstrzymujemy akcję! Dziękujemy za Wasze zaangażowanie 😉 – poinformowało warszawskie ZOO.
Zdjęcia: Pixabay.com/CC0
20 thoughts on “Zapłać żołędziami za bilet do zoo! Świetny pomysł, czy nieprzemyślana akcja?”
„Wow, ale świetna akcja” pomyślałam sobie i zabrałam się za czytanie Twojego posta. I mój zachwyt trwał aż do momentu, gdy nie przeszłam drugiej części wpisu. Nie pomyślałabym o tym w ten sposób.
Dobrze, że ja dokarmiam moje znajome wiewiórki codziennie w drodze do pracy 🙂
Ja też bym na to nie wpadła, gdyby nie komentarz, na który się natknęłam. Akcja zoo bardzo mi się podoba, ale z drugiej strony argumenty o zwierzętach w parkach wydają się być sensowne… Ciężko zająć jakieś stanowisko, bez odpowiedniej wiedzy w tym temacie.
Tak samo jak tobie wydało mi się to w pierwszej chwili świetnym pomysłem, ale faktycznie ucierpia na tym parkowe zwierzęta. Chyba jednak lepiej zapłacić, żeby zoo mogło kupić niezbędną żywność
Rewelacyjna akcja!!! Zawsze jak ktoś ma na działce nadmiar żołędzi może się podzielić 🙂
Fantastyczna akcja Warszawskiego Zoo 🙂 Brawo
Akcja jest świetna, ale rzeczywiście należałoby może ją jakoś ograniczyć np. do kilku dni, czy np. jednego dnia w tygodniu.
Masz rację, świetny pomysł 🙂
Kurcze w sumie ciekawa uwaga. Akcja interesująca, ale faktycznie jaki to ma realny wpływ na inne zwierzęta?
Myślę, że dobrze byłoby to jakoś wypośrodkować – akcja sama w sobie świetna, sprzyja integracji rodzinnej czy w klasie, a przy okazji zwierzęta dostają jeść 😉 Żeby wyeliminować ewentualne szkody dla zwierząt w parkach, można ograniczyć ją czasowo, np. jeden dzień w tygodniu roboczym i jeden w weekend, wtedy większość osób będzie mogła skorzystać. 🙂
Dokładnie, wtedy wiewiórki zdąża zawsze coś „skitrać” do dziupli na zapasy i wszyscy będą szczęśliwi 😀
Wszystko zależy od skali. Myślę, że jeśli zainteresowanie będzie ogromne, zoo również się do tego odniesie, by nie wyrządzić krzywdy dzikim zwierzakom. Pomysł super 🙂
Ciekawa akcja, jednak jak widać ma swoje minusy. Lepiej zapłacić za bilet i dokarmiać zwierzęta w miarę naszych możliwości. Pozdrawiam
Na pewno ciekawa jak również niecodzienna akcja
Bardzo fajna akcja….moze po prostu wystarczyłoby pomyslec i innym rodzaju zapłaty. Zbierac by mozna owoce, czy inne smakołyki zmijeszajac tym samym prób na samą ilosc zołędzi
Takie akcje to nieco śliski temat. Choć myślałem, że nieco inaczej do niego podejdziesz po przeczytaniu tytułu. I podejmiesz temat tego, że mimo iż dzieciaki zbierają te żołędzie i orzechy to i tak w zamian w „prezencie” idą oglądać zwierzęta, które są w zamknięciu. Kiedyś jeśli dobrze pamiętam to Warszawskie ZOO wprowadziło akcję „adopcji” zwierząt – każdy kto chciał mógł zostać sponsorem danego zwierzaka. Od małej myszki, po słonia – oczywiście z odpowiednią kwotą sponsoringu i informacją o sponsorze.
Trochę trafiłeś, bo zastanawiałam się, czy poruszyć dodatkowo temat zwierząt w niewoli. Stwierdziłam jednak, że tu jest dość dużo do omówienia. Nie chciałam pobieżnie traktować tematu. Sama mam mieszane uczucia co do ogrodów zoologicznych – mają swoje dobre i złe strony. Nie chciałam też wyjść na hipokrytkę, bo owszem, byłam z dzieckiem w zoo i pewnie jeszcze kiedyś się tam wybierzemy… Potraktowałam więc ten wpis bardziej w kategoriach „newsa” niż artykułu.
Jeśli chodzi o temat trzymania zwierząt w zoo, to fajnie było wytłumaczone to w „Życiu Pi” (które polecam gorąco nie tylko z tego powodu).
Odkąd to przeczytałam, nie mam z tym już problemu, pod warunkiem że zwierzęta mają dobre warunki, nie jest im ciasno, nie są krzywdzone itd. To ludzie wartościują tę ich sytuację jako „niewolę”. Zwierzęta nie są wcale takie pierwsze do wyrywania się na wolność, traktują to miejsce jako swój dom. A co do żołędzi, to najwyraźniej życie samo zweryfikowało tę akcję i wiewiórki w parkach są bezpieczne, a sam pomysł bardzo fajny, przecież później tych gnijących żołędzi co jesień są w parkach tysiące – więc niech się kto inny pożywi 🙂
Każdego roku sporo niezebranych żołędzi leży w parkach. Wydaje mi się, że nawet spora ilość zbierających nie zrobi większej krzywdy zwierzakom w parkach. Przynajmniej tak jest we Wrocławiu…
hmmm w sumie to nie wiem czy osoby zbierające żołędzie wejdą głęboko w las żeby wyzbierać wszystkie lub ich znaczną większość.
Bardziej chodziło o parki i skwerki zieleni – tam niestety było spustoszenie. Ale i tak akcja jest odwołana 😉